Szukaj na tym blogu

Skoro trafiłeś tu już mój drogi czytelnik, zostaw proszę po sobie jakiś ślad w komentarzach do czytanych opowiadanek.
Ciekaw jestem Twoich opinii o nich a może nawet i sugestii na ich dalszy ciąg lub innych tematów :)

środa, 1 lipca 2015

Mój pierwszy raz z facetem...

Gdy sięgnę pamięcią daleko wstecz to w zasadzie już od dzieciństwa mogę zauważyć, iż oglądając jakimś cudem zdobyte "świerszczyki" fascynował mnie seks oralny.
W czasach gdy nie było Internetu i tak łatwej dostępności do takich materiałów, fakt że wpadło coś nam w ręce na ten temat jeszcze bardziej zaostrzał zainteresowanie tym, co się dzieje na tych tak zagadkowych dla nas dzieci obrazkach.


Jeden z nich do dziś pozostał mi w pamięci bardzo żywo. Przedstawiał on kobietę zasypaną na plaży piachem tak, że tylko głowa jej była widoczna.
Obok zaś klęczał facet z niesamowicie wielkim kutasem (szczególnie dla mnie - chłopca w wieku przed dojrzewaniem posiadającym co najwyżej siureczka jeszcze).
Na twarzy tej kobiety była jego sperma - znana mi wtedy jeszcze długo jedynie z podwórkowych opowiadań na jej temat...
I przyznać muszę, że to ona chyba najbardziej mnie już wtedy właśnie intrygowała. Biała gęsta maź spływająca powoli po policzku tej kobiety...

Pamiętam, że wtedy to po raz pierwszy zamiast jako mężczyzna obrzydzić się spermą innego faceta ja skrycie zacząłem marzyć o tym, aby dotknąć jej chociaż, powąchać może a kto wie czy i nie spróbować jak smakuje.

Mijały lata. Zaczęły się pojawiać w moim życiu pierwsze kobiece związki, sympatiami wtedy zwane lub dość śmiesznym dziś dla mnie określeniem "że chodzi się z kimś".

Aż pewnego razu, gdy seks z kobietami już był mi dość dobrze znanym, w wieku około 28 lat myśli na temat tej męskiej spermy bardzo do mnie mocno wróciły a wręcz prześladować niemal mnie zaczęły.
Na początku oczywiście toczyłem swoją wewnętrzną wojnę z tymi pragnieniami. Bo jak to? Ja taki "pies na baby" miałbym być też gejem zarazem?

Pewnego razu postanowiłem wreszcie dać upust fantazjom swoim i spróbować. Po dość długich poszukiwaniach na czacie udało mi się umówić z facetem około 50-tki, którego wiek dawał mi nadzieję, że będzie to ktoś poważny i dyskretny a do tego raczej na pewno nie jakiś mój kolega lub choćby znajomy ze szkoły lub pracy.
W wielkim przerażeniu pomieszanym z ogromną ekscytacją stawiłem się więc w umówionym miejscu, aby wsiąść do jego samochodu.

Gdy to zrobiłem wydawało mi się, że klamka zapadła już i nie ma odwrotu. W końcu sprawy zaczęły się dziać naprawdę i nie bardzo nawet wiedziałbym jak powiedzieć mu, że ja jednak wysiądę.
Po kilkunastu minutach okazało się więc, że jesteśmy w dyskretnym miejscu za miastem, na skraju lasu.

Moje przerażenie, podniecenie i ekscytacja a zarazem chyba dziesiątki innych uczuć mną wtedy targających powodowały, że dosłownie trząsłem się jak ze strachu.
Jemu to jednak raczej nie przeszkadzało, wiedział w końcu, że będzie to dla mnie pierwszy mój raz.

Nie czekając zatem aż ja zrobię jakiś pierwszy krok rozsunął rozporek i wyciągnął z nich całkiem sporego kutasa.
Teraz więc tym bardziej odwrotu nie było już. W końcu trzeba było stanąć "twarzą w twarz", a może raczej "twarzą w kutasa" z problemem.
Ponieważ zawsze na punkcie zdrowia miałem małe hopla konieczne było "odzianie go" w kondoma.
(Od tamtego czasu zresztą minęło kolejne wiele lat nim zdołałem znaleźć kogoś z kim używać go nie musiałem... ale o tym w kolejnych wpisach).

Pierwsze co mnie uderzyło niesamowicie w tym zajściu to był zapach jego łona. Bardzo wyrazisty i męski, ale oczywiście nie z powodu nieświeżości lecz raczej feromonów.
Nieśmiało więc zacząłem coraz głębiej starać się w usta wziąć mu, tak abym nosem swoim zbliżył się do jego zarostu łonowego tym zapachem przepełnionym.
Co ciekawe w tamtym czasie, chyba z jakiegoś dziwnego przeświadczenia, że to byłoby już całkowitym "spedaleniem się" nie pozwoliłem mu mimo jego upartych prób dotknąć nawet przez spodnie swojego ptaka. Wtedy chyba byłoby to dla mnie zbyt dużym krokiem do przodu. Wolałem więc uspokajać się jakoś wewnętrznie, że to tylko taka niewiele znacząca laska zrobiona na próbę innemu mężczyźnie.


Akcja zaczęła się więc rozwijać. Z nieśmiałych delikatnych ruchów ust na jego coraz to twardszym penisie zacząłem przechodzić do coraz bardziej zdecydowanych i dynamicznych.
W głowie mojej oczywiście na dobre toczyła się walka z resztkami mojej hetero natury, którą objawiona właśnie biseksualność zdecydowanie wygrywała nie pozwalając na przerwanie moich starań.

Wtedy też odkryłem przy okazji, że nie tylko moja aktywność oralna w stosunku biernie przyjmującego tą przyjemność faceta mnie kręci. W pewnym momencie bowiem Janusz, bo tak mi się przedstawił on, przejął kontrolę i złapawszy mnie za głowę sam regulował tempo i głębokość zanurzenia go w moich ustach.
To okazało się tak podniecające, że mało brakowało i chyba mimo braku jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z moim ptakiem też prawie mógłbym szczytować.

Tymczasem jednak skończył tylko on. Mnie co ciekawe to wystarczyło. Dowiedziałem się wtedy o sobie kolejnej dotąd rzeczy mi nie znanej - tego, że sam nie muszę mieć nawet zawsze orgazmu, aby poczuć się również spełnionym. Wystarczy, że dam go komuś innemu, aby także przeżyć coś równie satysfakcjonującego choć nie tak bezpośrednio fizycznego. Mój orgazm był wtedy w mózgu jedynie...

Po wszystkim oczywiście zostałem kulturalnie odwieziony w okolice mojego domu. Gdy już ochłonąłem nieco oczywiście dopadły mnie potworne wyrzuty sumienia. Nie mogłem nadziwić się, że tak się dałem ponieść fantazjom i zrobiłem to na żywo. Postanowiłem sobie oczywiście od razu, że już nigdy więcej to się nie powtórzy...

Tego jednak postanowienia od prawie 12 lat już nie mogę dotrzymać i się powstrzymać...


1 komentarz: