Szukaj na tym blogu

Skoro trafiłeś tu już mój drogi czytelnik, zostaw proszę po sobie jakiś ślad w komentarzach do czytanych opowiadanek.
Ciekaw jestem Twoich opinii o nich a może nawet i sugestii na ich dalszy ciąg lub innych tematów :)

poniedziałek, 17 października 2016

Korporacyjne sexukłady

Zacząłem pracę w dużej korporacji. Przyznam, że po latach prowadzenia własnej działalności było dla mnie dość kłopotliwe przestawić się na ten korporacyjny dryl. Dotąd regulowałem sobie sam czas pracy a ubiory jakie nosiłem były bardzo swobodne i często dość dalekie od wymaganej dreskodem elegancji korporacyjnej.
Większą dla mnie jednak nowością było wejście w te relacje międzyludzkie oparte niestety często na niezbyt czystych zagrywkach a do tego przepełnione ukradkowym plotkowaniem o niemal każdym kto obecnie nie jest obecny...
I od takich właśnie ploteczek zaczyna się moja zaskakująca korporacyjna historia.

Stanowisko pracy dostałem w pokoju kilkuosobowym z przewagą kobiet. Pewnego razu zdarzyło mi się zupełnie przypadkiem zostać ukradkowym świadkiem rozmowy dwóch z nich.
Dzień roboczy nasz dobiegł już końca a ja utknąłem jeszcze w pokoju na drukowaniu jakichś nieskończonych ilości raportów kasowych. Na moje nieszczęście ta wielka drukarka połączona z ksero coś się zamotała i papier wychodzący z podajnika zablokował się.
Postanowiłem więc odblokować ją i poszukać go w jej środku. A że podajnik ten był w jej dolnej części kucnąłem za nią i zacząłem improwizować grzebiąc weń za tą zabłąkaną kartką.
I nagle do pokoju mojego, dosłownie tylko za drzwi wpadły dwie koleżanki z pracy mocno podekscytowane po to, aby zamienić tylko kilka słów zupełnie na osobności. Ponieważ zdecydowana większość pracowników opuściła już firmę wydało im się zapewne, że są zupełnie same a ja skryty za tą drukarką nie czułem potrzeby, aby natychmiastowo wyprowadzać je z błędu. Jedynie więc przyciszony nieco ton rozmowy miał być ich ostatnim upewnieniem się, iż są bezpieczne i mogą sobie mówić swoje słodkie tajemniczki.
A to co mnie zaskoczyło akurat w ustach tych dwóch na pozór wyglądających na bardzo pruderyjne i grzeczne kobietek brzmiało mniej więcej tak:

- Widziałaś znów go u pana Aleksandra?
- No trudno byłoby nie zauważyć!
- Ja cię! Zawsze się boję, aby przypadkiem nie zauważył, że tam mu spoglądam. No ale przecież ten chłop jest taki poukładany i zasadniczy, że nawet z żoną pewnie robią to jedynie po ciemku, więc raczej nie myśli nigdy o seksie w pracy.
- Pewnie tak. No ale ta kobieta musi z nim mieć z nim nie lada kłopot, kiedy on zechce cały w nią wejść.
- No nie wątpię. Przecież jego kutas nawet wiszący swobodnie w tej luźniej nogawce garnituru większy jest niż niejeden jakiego na żywo widziałam w pełnej erekcji...



Po tych paru słowach postanowiłem nadal nie zdradzać swojej obecności w pokoju i w ciszy, zamiast grzebać dalej w tej drukarce, posłuchać tej ciekawej wymianki spostrzeżeń ich, przerywanych co kilka zdań stłumionym chichotaniem się.
Kontynuowały więc dalej tak:

- No lepiej, aby on nie dostał jednak kiedyś erekcji tu w firmie na zebraniu, kiedy tak stoi przed całą salą i referuje te swoje rosnące słupki wykresów. Bo wtedy to już chyba nikt by nie przeoczył tego jego obdarzenia...
- A mi się tam marzy choć raz zobaczyć ile jeszcze urosnąć może ten jego olbrzym.
- No w sumie racja. Ale pomarzyć tylko sobie możemy, bo on nawet na takie młode dupeczki jak my spojrzeć nie chce niestety...

I po tych słowach wyszły z pokoju nie zorientowawszy się nawet, że "ściany mają uszy"...

Przyznam, że mi nigdy nie rzuciło się w oczy to z czym pan Aleksander ma taki "kłopot". Inna sprawa, że mój kontakt z głównym księgowym, którym on był, ograniczał się dotąd jedynie na bardzo zdawkowych wymianach słów stricte związanych z bilansami miesięcznymi i zwykle, gdy pojawiałem się u niego w pokoju, siedział on za biurkiem zza którego nie widać było go na tyle dużo by móc podobnych jak dziewczyny obserwacji dokonać.

Zaintrygowany jednak tymi kobiecymi historyjkami postanowiłem kiedyś spojrzeć tam gdzie ich wzrok tak kuszony padał i przekonać się czy faktycznie mają one pokrycie w naturze.

Okazja nadarzyła się dość szybko. Kolejne zebranie na jakie zostałem również poproszony prowadził pan Aleksander. Pomyślałem więc, że nie przegapię o czym mówiły, gdy siądę sobie dla odmiany w przedniej części sali.
I tu przyznać muszę, że to co zobaczyłem naprawdę i mnie w zaszokowanie dosłownie wprawiło.
Pan Aleksander to bardzo opanowany a wręcz stonowany człowiek i nawet, gdy wstawał do tablicy coś na niej napisać, to robił to bardzo spokojnie a wręcz niemal flegmatycznie.
W tych właśnie momentach zacząłem ukradkiem i ja łypać na okolice jego rozporka. Oczywiście pilnując się przy tym maksymalnie, aby nie wyglądało to na jakieś wpatrywanie się tam lecz jedynie na zupełnie swobodne przejechanie oczyma po sali.
Cóż powiedzieć. Jego kutas był chyba wielkości końskiej pyty!!! Wydaje mi się, że może nawet z tego powodu pan Aleksander tak powoli do przechodził po sali konferencyjnej a nawet korytarzach firmy, aby nie spowodować, że rozbuja mu się ona jak jakieś wahadło Foucaulta.

Od razu przypomniały mi się te dwie kobiety i ich zachwyty nad nim. Ciekaw byłem ile jeszcze innych pań zwróciło uwagę na ten olbrzymi kawał mięsa jakim chyba nieświadomie szczuł kobiecą część załogi nasz główny księgowy.

Mijały kolejne tygodni pracy... Okazji do spotkań z Panem Aleksandrem nie było za wiele ale muszę przyznać, że zaszczepiony tamtym widokiem niemal każdorazowo maksymalnym ukradkiem korciło mnie by spojrzeć czy ten jego korzeń, obiekt westchnień płci pięknej, dynda mu tam swobodnie w nogawce. Było to dla mnie tym bardziej zaskakujące, że na co dzień podobały mi się jedynie wielkie kobiece dupcie i o nich to swoje marzenia erotyczne snułem od wczesnej młodości.
Przetłumaczyłem sobie dla uspokojenia swojej hetero natury, że widok ten traktuję raczej w kategoriach ciekawostki przyrodniczej a ewentualnie jedynym marzeniem z nim związanym jest chęć posiadania samemu takiego wielkiego kutasa, by to o mnie tak kobiety plotkowały i mnie pożądały...

Pewnego razu znowu zasiedziałem się trochę w pracy nad swoimi rozliczeniami. Pora była późno jesienna więc za oknem już około 18.00 zrobiła się nawet szarówka. Zacząłem się jednak zbierać do wyjścia i stanąłem już ubrany przed windą. Wnet na korytarzu pojawił się pan Aleksander i zapytał czy mógłbym wrócić jeszcze na trochę i zajrzeć do jego pokoju w sprawie jakichś przelewów.
Przyznam, że trochę mnie zatrwożyła ta sytuacja, bo przestraszyłem się czy oby nie pomyliłem się podczas puszczania jakiegoś z nich wielu na co dzień wykonywanych przeze mnie dla naszych kontrahentów.

Na lekko niepewnych więc nogach udałem się po chwili do pokoju w którym zniknął już pan Aleksander. Wszedłem więc do niego nieśmiało jak jakiś uczniak na dyrektorski dywanik z nadzieją niskiego wymiaru kary. Pan Aleksander powiedział abym sobie usiadł wygodnie i chyba dostrzegłszy moją niepewną minę uspokoił, że nie mam się czego bać. Zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie tak siedzącego dość głęboko w tym biurowym fotelu. Stanął przede mną niespodziewanie blisko i zaczął mówić. W ułamku sekundy poczułem się niezręcznie trochę, że to on stoi a ja siedzę przed nim sobie wygodnie i poderwałem się do wstawiania. Ku memu jednak wielkiemu zaskoczeniu pan Aleksander położywszy na moich ramieniu rękę swoją powstrzymał mnie z tym wstawaniem i dodał jedynie, że tak będzie wygodniej. Sytuacja ta wydała mi się strasznie dziwna, bo przecież to ja byłem zdecydowanie niżej w hierarchii firmy więc naturalnym byłoby ewentualnie gdybym ja stał a on siedział. To jednak miało być niczym w stosunku do tego co nastąpiło kilka chwil później!

Nagle ten stateczny facet rozsunął swój rozporek będący niemal na wysokości mojej twarzy i wyciągnął sprawnym ruchem wprost przede mnie tego ogromnego kutasa! Był on tak blisko mojego nosa, że aż poczułem dosłownie od razu jego męski zapach. Odruchowo chciałem się odsunąć w tył z tym fotelem ale chyba i to przewidział nasz księgowy i ustawił go od razu tak blisko ściany, że ucieczka w tę stronę nie była możliwa.
W tym momencie zaś pan Aleksander charakterystycznym spokojnym dla siebie tonem powiedział do mnie:
- Zauważyłem że od dłuższego czasu przyglądasz się mu. Myślę więc, że to najwyższy czas abyście poznali się bliżej.
Zaszokowany maksymalnie tą sytuacją zacząłem się jąkać i tłumaczyć, że to nie jest tak jak on myśli.
On jednak nadal zupełnie spokojnie, co najmniej jakby była to jakaś rutynowa codzienna sytuacja, kontynuował swoją wypowiedź:
- Nie krępuj się, weź go w rękę i spójrz na niego z bliska. Krzywdy przecież ci nie zrobi.
Nadal zaskoczony potwornie tą całą sytuacją i już chyba najbardziej moją posłusznością objąłem go dłonią i pierwsze co mnie od razu w związku z tym zaskoczyło to fakt, że nawet nie zdołałem objąć go w całości. Mimo tego, że wisiał zupełnie swobodnie jeszcze z tego rozpiętego rozporka jego średnica była po prostu za duża!
Kolejnym poleceniem jakie wydał mi księgowy było ściągnięcie mu napletka. Jego słowa wydały mi się wtedy tak apodyktyczne, mimo zupełnie spokojnego tonu w jakim je powiedział, że i to polecenie wykonałem bez dyskusji. Oczom moim ukazał się wtedy tak wielki żołądź, że dosłownie rozszerzyłem je ze zdziwienia! Miał on jeszcze większą średnicę zbliżoną aż do kuli bilardowej i błyszczał jakby był doskonale wypolerowany.
I w tym momencie po raz kolejny zaszokowałem się swoją reakcją. Niespodziewanie poczułem bowiem, że w moich majtkach coś drgnęło. I dosłownie po chwili od mojego spostrzeżenia poczułem u siebie nagłą erekcję na widok kutasa innego faceta!
Ten zaś wielki kutas też nie pozostał niewzruszony. W szybkim tempie zaczął sztywnieć, jeszcze bardziej się poszerzać i wstawać ku górze. A ja jak zahipnotyzowany trzymałem go w ręku cały czas nie mogąc się nadziwić całej tej surrealistycznej sytuacji. Teraz żołądź jego była dosłownie idealnie na wysokości moich ust i dzieliły mnie z nią dosłownie centymetry. Wnet z jej czubeczka wyłoniła się spora kropla śluzu i po raz kolejny zaskoczyłem się tym jak podniecającym to widokiem się dla mnie okazało. W głębi mojego świeżo odkrytego popędu pomyślałem jedynie, że aż prosi się ona by ją zasmakować. Oczywiście odwagi do tego ruchu zabrakło mi samemu.
I tu, czytając chyba w moich chaotycznych myślach pan Aleksander, przeszedł z ośmielającą pomocą i niemal jak kobieta błyszczykiem delikatnie wysmarował moje zamknięte usta wilgotnym jeszcze bardziej żołędziem.
W tym momencie znowu resztka mojej heteroseksualności chciała się chyba zbuntować i przerwać tę całą sytuację. I na to jednak księgowy znalazł rozwiązanie, bo gdy tylko pierwsze słowo chciałem wypowiedzieć on dosłownie zatkał mi usta swoim sztywnym już strasznie penisem i przyznać trzeba, że ruch ten był zdecydowanie bardziej stanowczy od tych jakie dotąd wykonywał. Mnie zaś z tego szoku to chyba aż oczy się wytrzeszczyły. Mój ciemiężyciel nie odpuszczał jednak nawet i centymetr i tego swojego tarana wepchnął jeszcze głębiej w moje usta. Poczułem aż dokładnie moment w którym wcisnął w nie całą swą żołądź i to jak przewężenie kutasa tuż za nią aż ulgę mi przyniosło. Możliwości rozwarcia ludzkiej szczęki są przecież ograniczone a ja miałem wrażenie, że moja jest już bliska swojego bolesnego maksimum. Bałem się jednak z jakiegoś powodu zacisnąć jej choć trochę, bo chyba ten atawistyczny męski strach przed ugryzieniem przez kobietę wykonującą fellatio nie pozwolił mi na to w stosunku do innego samca, nawet pomimo tej szokującej sytuacji w jakiej się znalazłem.
Pan Aleksander zaś coraz bardziej rozzuchwalać się zaczął. Przekonany o tym, że najwyraźniej nie mam nic przeciwko temu co się dzieje zaczął wykonywać w moich ustach powolne ruchy frykcyjne. Ja natomiast trwałem bez ruchu jakbym jakiś paraliż w całym ciele miał i nic oprócz mrugania oczami nie mógł zrobić.
Zsunięta z jego wielkiej żołędzi skóra wydała mi się za to teraz strasznie delikatna i jej przedzieranie i ocieranie się przez moje rozchylone wargi było czymś na kształt jakichś jej pieszczot zbliżonych jakby do pocałunku. W samych zaś ustach poczułem wyraźny smak tych kropli preejakulatu, których choć widzieć już nie mogłem to pewien byłem, że pojawiło się bardzo dużo.
Pan Aleksander oczywiście przekonany już o całkowitym przyzwoleniu na jego zabawę aż zaczął pomrukiwać w uniesieniu z tego podniecenia i coraz to bardziej swobodnie zmieniać tępo i intensywność swoich pchnięć. Niektóre aż były tak głębokie, że czułem jakbym się miał udławić jego wielkim penisem. Wtedy na chwilę zwalniał i wykonywał kilka spokojniejszych i płytszych ruchów.
Do momentu jednak gdy zapominał się znowu i nieopacznie naparł na mnie tak, jakby kutasem swoim badanie gastrologiczne chciał mi wykonać.
Nagle po chwili tych pchnięć z różną intensywnością zatrzymał się w bezruchu i odezwał do mnie słowami:
- Poprosiłem cię tu, jak może pamiętasz, w sprawie przelewów.
Ja nie mogąc jednak odezwać się słowem żadnym, bo przecież kutas jego wciąż tkwił głęboko w moich ustach, zdołałem jedynie wydać z siebie dźwięk "ychy" i potaknąć głową...
Na to pan Aleksander powiedział jedynie:
- To teraz będzie przelew typu Elixir. Puszczę Ci Elixir młodości.
I po tych słowach złapał mnie za głowę dla jeszcze pełniejszej kontroli i wykonał dosłownie 3 ruchy swoim wielkim kutasem w moich ustach i zatrzymał się znów. Bardzo jednak stanowcze i wręcz władcze te ruchy były.
I w tym momencie poczułem jak jego kutas pulsować zaczyna spazmatycznie a o moje podniebienie uderzają kolejne fale jego ciepłej i lepkiej spermy. Było jej tyle, że by nie zakrztusić się nią zacząłem ją odruchowo łykać. Ledwo nadążyć się dało, bo w tych wielkich jajach jakie przy takim kutasie wyrosły musiało mieścić się jej może nawet kilkukrotnie więcej niż choćby w moich.
Kończąc swoją kanonadę przejechał zaciśniętą dłonią jeszcze po kutasie swoim od samej nasady aż po moje usta jakby wyżymając go z reszty nasienia, które utknęło w drodze do wylotu i na języku swoim poczułem jeszcze ostatnią kroplę tego jego Elixiru.
Zadowolony z obfitego finału nawet nie schował po wszystkim, wciąż wystającego z jego rozporka, nie całkiem wciąż zwiędniętego kutasa i tak podszedł do stolika skąd przyniósł mi mineralnej wody do przepicia.

Co ciekawe, po wszystkim zachowywał się jakby to było coś zupełnie naturalnego, co właśnie ze mną zrobił, a najlepsze, że i ja nic nie miałem do powiedzenia, co mogłoby jego pewność siebie umniejszyć.

Kilka dni później zaś jeszcze w ciągu dnia pracy zadzwonił do mnie do pokoju i wezwał do siebie. Już na wejściu pokazał mi gestem, abym przekręcił za sobą zamek w drzwiach. Tym razem jednak gdy podszedłem do niego siedzącego za biurkiem jego kutas już sterczał z rozsuniętego rozporka spodni garnituru i był cały wilgotny od śluzu. Widać było, że przygotował go już dobrze na moje przyjście.
Wspomniał, że czasu mamy mało, bo nie chciałby, aby ktoś nabrał jakichkolwiek podejrzeń moją zbyt długą wizytą na jego dywaniku. Powiedział więc, że tym razem przelew będzie szybki typu SORBNET. I znowu nie pytając co ja o tym myślę i czy mam na to ochotę, teraz sam siedząc za biurkiem wygodnie w swoim fotelu, poleciał bym klęknął przed nim i ssał go całkiem po swojemu.
Nie mając oczywiście pojęcia o tym jak to robić a jedynie bazując na wspomnieniach tego jak mi kobiety obciągały zabrałem się posłusznie do dzieła. I chyba nie było aż tak źle jak na ten pierwszy mój samodzielny raz, bo przelew w moje gardło poszedł naprawdę bardzo szybko i do tego nie mniej obficie. Zaproponowałem więc tym razem ja aż, bardzo dumy i zadowolony z siebie, że mogę choć z raz na dzień na taki "siorbnet" podejść do pokoju pana Aleksandra i ochoczo go w kilka minut puścić.

Tak też od tamtego czasu wygląda moja praca w korporacji. Plotkujące zaś w kółko kobiety nigdy w życiu nie domyśliłby się, że ich obiekt westchnień lubieżnych, przykładny i porządny mąż – pan Aleksander zamiast je swoim kutasem uszczęśliwiać to mi daje go do upojnej zabawy.





2 komentarze:

  1. Chciałbym takiego szefa.
    Kiedy następna historia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W głowie na kolejne historie pomysłów pełno...
      Tylko z czasem trochę gorzej.
      No i fajnie byłoby wiedzieć, że choć kilka osób czyta je...
      Ale po ilości komentarzy raczej nie widać tego :/

      Usuń