Szukaj na tym blogu

Skoro trafiłeś tu już mój drogi czytelnik, zostaw proszę po sobie jakiś ślad w komentarzach do czytanych opowiadanek.
Ciekaw jestem Twoich opinii o nich a może nawet i sugestii na ich dalszy ciąg lub innych tematów :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Poranne i wieczorne rytuały

I stało się – zamieszkałem z facetem!
Przyznam, że długo wcześniej myślałem jak wyglądała będzie codzienność w której wreszcie będę miał nieograniczony dostęp do kutasa wiecznie chętnego faceta.
Niejednokrotnie snułem różne wizje na ten temat wcześniej ale okazało się jednak, że rzeczywistość jest jeszcze lepsza niż moje fantazje...
Teraz już nie musimy ukradkiem spotykać się wykradając dla siebie wspólny czas by choć przez parę chwil nacieszyć się sobą.
Seks nasz mimo tego jednak zupełnie nie spowszedniał nam! Obaj dobraliśmy się jednak doskonale ze swoim wysokim libido a przy tym uzupełniamy się świetnie, bo on jest w seksie aktywny i dominujący a ja zaś chętniej oddaję się ulegle mu ciesząc się tym, że mogę być przez niego "użyty" do sprawiania nam wspólnej przyjemności.
Szczęśliwie też te nasze seksualne role nie przenoszą się zupełnie na resztę naszego życia w którym traktujemy się już zupełnie na równi i po partnersku...


Wróćmy jednak do atrakcji jakie teraz są dosłownie na wyciągnięcie ręki... :)

1. Wieczory i zasypianie... Każdy łączy się u nas z choćby nawet małym seksem. Nie zdarzają się sytuacje, że kogoś "boli głowa". A jeśli nawet by tak było przypadkiem to czyż seks nie byłby najlepszym lekiem również i na tę bolączkę?
I tak czasem schodzi nam przed zaśnięciem jeszcze i godzinkę lub dwie na figlach ostrych a czasem po prostu, niczym dziecko chcące possać palca sobie dla uspokojenia, sięgam sobie po kutasa jego i jeszcze od momentu, gdy zupełnie miękki jest delikatnie zaczynam ssać go...
Nie oczekuję nawet wtedy, że partner mój zaangażuje się jakoś specjalnie w akcję. Wystarczy mi, że położy się jak przysłowiowa "kłoda" i po prostu odda się beztroskiemu relaksowi. Ja wtedy zajmę się i tak wszystkim więc on ma za zadanie jedynie poddać się moim działaniom.
Zwykle po kwadransie takiego mojego ssania go obdarowuje mnie on wtedy do snu sporą dawką spermy, której nie udało nam się za dnia utoczyć... ;)
Nie trudno domyślić się, że jego sen przychodzi mu po wszystkim wyjątkowo łatwo. Ale i ja dokarmiony taką dawką soczków jego równie beztrosko zasypiam sobie.

2. Poranki... Te też nabrały u nas formę rytualnych działań. Jakoś uznaliśmy wspólnie, że nie ma nic lepszego niż zacząć dzień choćby szybkim numerkiem.
I tu zależy już kto pierwszy obudzi się.
W sytuacji, gdy jest to On – to najczęściej bywa tak, że nie chce budzić mnie za wcześnie i dlatego najpierw sam sobie go trzepie, tak aby być o krok od finału swojego.
Wtedy zaś najczęściej już takim twardo stojącym kutasem z obficie naoliwionym preejakulatem żołędziem, pociera delikatnie moje usta, aby obudzić mnie. A gdy już widzi, że świadomość odzyskuję i wiem co się dzieje zaczyna mnie posuwać w nie coraz to bardziej zdecydowanie – abym dobudził się już do reszty. Zwykle jednak zaczyna robić on to na tyle blisko swojego finału, że po 15 sekundach już zalewa moje usta pierwszym porannym gęstym mlecznym posiłkiem ;)


Bywa też jednak tak, że to ja pierwszy budzę się. Wtedy zaś staram się delikatnie dostać się do jego kutasa, tak jednak, aby nie obudzić go przy tym. Najdelikatniej jak tylko potrafię zaczynam go wtedy takiego śpiącego ssać. A o tej porze zwykle już stoi on mu we śnie, nim jeszcze ja dotknę go...
Obejmując więc tak delikatnie jedynie ustami kutasa mu zupełnie bez pomocy rąk swoich zaczynam delikatną pracę nad nim. Mija często mi tak nawet kilkanaście ładnych minut kiedy obrabiam mu go zupełnie przez sen. Co ciekawe jednak widać nie trzeba być na jawie, aby odczuwać przyjemność fizycznie. No ale w końcu polucje nocne są tego dowodem najlepszym.
Tak więc zdarza się, że zatracę się tak w tym ssaniu i po jakimś moim gwałtowniejszym ruchu budzi się On widząc, że powodem tego jest poranne ssanie mu pały.
Najbardziej jednak podoba mi się sytuacja, gdy zdołam doprowadzić go do wytrysku zupełnie przez sen. Ileż w końcu razy każdy z nas facetów miał taki erotyczny sen w którym akcja się nam pięknie rozwijała a niestety nim nastąpił koniec budziliśmy się po to tylko, aby zdenerwować się i rozczarować tym, że to nie było na jawie...
Ja więc staram się, aby w momencie kiedy obudzi go jego senna polucja mojego autorstwa okazywało się to także realną akcję na jawie.
Często mówi mi wtedy, że miał jakiś sen erotyczny i w jego trakcie wręcz obawiał się, aby się on nie skończył. Szczęśliwie jednak okazuje się, że mimo iż sen jego przerywa się, to na kutasie nadal są prawdziwe usta które z zamiłowaniem ssą do ostatniej kropli.


Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że te ejakulacje, które udaje mi się wypracować na jego całkiem śpiącym kutasie są z bardzo dużym ciśnieniem. Myślę, że to chyba dlatego, iż nie pomagając mu w wytryśnięciu rękoma kutas musi być dłużej pieszczony trochę i po tym delikatnym kontakcie z ustami moimi i językiem jest już tak silnie uwrażliwiony, że wystrzał jest naprawdę bardzo, bardzo mocny, gdy już wreszcie nadejdzie. A i taka poranna sperma ma też do tego trochę intensywniejszy smak...


2 komentarze: